niedziela, 15 stycznia 2012

2. Sakura...

Obydwaj pokiwali głowami i wybiegli z domu Haruno. Biegli przez jakąś uliczkę i skręcili w stronę lasu. Dobiegli do wodospadu, za którym znajdował się klif.
- Sakura - krzyknął Naruto.
- Czego chcesz? - powiedziała spokojnym tonem dziewczyna.
Sakura stała tyłem do klifu. Patrzyła się na Bruneta a jej opaska leżała na ziemi.
- C-co ty chcesz zrobić Sakura?
- Ja? Nic, a tak w ogóle po co tu jesteście?
- No bo ciebie nie było w pokoju.
- Eh.. chciałam tylko popatrzeć na księżyc ale nawet tego nie mogę zrobić >.<
- Sakura... - zaczął powoli Sasuke podchodząc do niej.
Ona gdy to zauważyła zaczęła się powoli cofać.
- Sakura! - krzyknął Naruto, ale za późno. Dziewczyna zaczęła powoli opadać a potem, była tylko ciemność.
Zielonooka obudziła się w białym pomieszczeniu, szpitalu...
- Sakura... - powiedział brunet siedzący nad Sakurą - ja przepraszam ...
- Ale za co? - odezwała się zielonooka - przecież to moja wina.
- Sakura... - powiedział brunet siedzący obok blondyna - nienawidzisz mnie?
- pff...
- Wyglądam na idiote?!
- musze na to pytanie odpowiedzieć?
- Więc.. mi nie wybaczysz?
- Kiedy się skapłeś?!
- Dobra. Sakura potrzebuje spokoju, idźcie już! - powiedziała pielęgniarka.
- Hai.
Obydwaj wyszli Naruto jeszcze tylko wspomniał o treningu.
- Będziesz mogła trenować - powiedziała pielęgniarka - ale się nie przemęczaj. Gdyby nie Sasuke Uchiha już dawno byłabyś martwa.
- Co?! No dobrze.
Na następny dzień drużyna 7 była umówiona obok starego drzewa "Jishaki". Sakura szybko się ubrała, wymyła zjadła śniadanie i wyszła. Była już 4:45 więc nie chciała się spóźnić. Na miejscu czekał już Naruto.
- Hej Naruto. - powiedziała zielonooka.
- Ohayo Sakura!
- Kakashiego jeszcze nie ma?
- Taaa..
- Nic dziwnego.
- Taaa... Ale Sasuke nigdzie nie widze.
Miała nadzieje że go nie będzie, chociaż wiedziała że to żmudne marzenia.
- Hej. - powiedział brunet wychodząc zza drzew.
- Ohayo - powiedział blondyn patrząc błagalnie na Sakure.
- Konihiwa. - powiedziała cicho.
Nagle zza dymu który powstał z niczego, pojawił się szaro-włosy mężczyzna z maską.
- Przepraszam za spóźnienie - powiedział - okey to robimy ćwiczenie z zaufania.
I teraz Sakura wiedziała co powie:
- Sakura z Sasuke a ja z Naruto.
Naruto ustawił się tyłem do Kakashiego, Sasuke stanął za mną i wyciągnął ręce.
- Nie zrobie tego!
- Sakura! To jest rozkaz! <dop. aut. Jakby byli w wojsku ; o >
-ok...
No i zrobiłam to, poleciałam do tyłu, złapał mnie. Aż się cała zarumieniłam... Widziałam że on uśmiechał się końcikami ust.
- Z czego rżysz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz